Nie ma dnia, bym nie otrzymał od Was jakiegoś pytania dotyczącego pracy w Norwegii. Wielu z Was błędnie traktuje mnie niemal jak bozię, która od ręki załatwia pracę w kraju Wikingów. Nic bardziej mylnego - jestem jednym z Was, który pewnego dnia zrobił bilans życiowy i stwierdził, że we własnym kraju kariery już nie zrobi. Jakiejkolwiek - życiowej, zawodowej, finansowej.
A czas ucieka. Stąd decyzja o wyjeździe; śledzenie setek ogłoszeń o pracę, w międzyczasie doskonalenie znajomości języka angielskiego, doskonalenie zawodu, w końcu rozmowa kwalifikacyjna, szkolenie i po kilku miesiącach wyjazd z Polski.
Dziś jestem tu przeszło rok i mam jakistam ogląd na to, co dzieje się w Norwegii. I jeśli wielu z Was obrusza się na moje odpowiedzi to uwierzcie mi, nie wynika to ze złej woli, lecz z jako takiej znajomości realiów w tym kraju.
Ale do rzeczy, zaczynam odpowiedać na pytania: